Dzisiejszy wpis będzie troszeczkę nietypowy z
uwagi, iż będzie to opowieść o kilku miejscach. Jednocześnie chciałbym na
wstępie zaznaczyć, że dzisiejsza opowieść została zainspirowana korespondencją,
którą co jakiś czas otrzymuje od moich czytelników i jest związany z ich
pytaniami dotyczącymi tematyki „Słowiańskiej”. Wielu z Was zadaje mi pytanie
czy w naszym regionie można znaleźć ślady dawnych Słowian gdzie ich szukać jak
rozpoznać takie miejsca. Z całą pewnością nie uda mi się w dzisiejszej
opowieści odpowiedzieć na wszystkie Wasze pytania i tematy, które poruszacie w
swojej korespondencji, gdyż w tak krótkim poście nie da się wszystkiego
przekazać i opowiedzieć.
Kamienna Baba w Neplach. |
Przyszło nam mieszkać
na ziemiach pogranicza i chociaż granice naszego państwa przez wieki ulegały licznym
przesunięciom to tak naprawdę wciąż nasze tereny zawsze były pograniczem. Gdyż
to tu ścierały się ze sobą różne wpływy i kultury, które pozostawiły po sobie
wiele zagadkowych śladów historycznych, nad którymi wciąż trwają dyskusje
historyków tak jakby, choć w przypadku „Kamiennych Bab”. Kto i w jakim celu je
pozostawił wśród pól? Co miały symbolizować i czym tak naprawdę są?
Kamienna Baba w Woskrzenicach. |
Kamienna Baba w Pratulinie. |
Oficjalną historię tj; od czasów chrztu polski znają
wszyscy, no powiedzmy przynajmniej powinni znać wszyscy. Ale co było wcześniej?
Chyba każdy z nas zna legendę o Lechu, Czechu i Rusie. Ale z
całą pewnością nie wszyscy wiedzą, że od tego właśnie imienia pierwszego władcy
Lecha powstało państwo noszące nazwę Lechia a mieszkańców jego nazywano
Lechitami. Jak głoszą przekazy pierwsze starożytne państwo polskie pierwej
zwało się Lechią.
Inną ciekawostką jest, iż pierwotnie dawna słowiańska
legenda o „Lechu, Czechu i Rusie”, brzmiała inaczej. Mówiła ona, że ojcami ludów
słowiańskich było trzech braci: „Lech, Czech i Mech. Od Lecha miała pochodzić szlachta, od
Czecha mieszczanie, a od Mecha kmiecie. Ci trzej bracia mieli siostrę Wylinę,
która haniebnej przeciw nim dopuściła się zdrady, podczas walki z Rzymianami,
Za przestępstwo to została zabita w Krapinie, a następnie pochowana w lesie
Strachinie”. cytat zaczerpnięto z książki pt: „Słowiańscy Bogowie”.
Co ciekawe w jednej z dawnych kronik znajdujemy poniekąd
pewne potwierdzenie tej legendy gdyż jak mówi zapis „Dla
tego z kronik Lechitów czyli Polaków to tylko (piszę) co się do samej
genealogij Książąt ściąga”, (oryginalne tłumaczenie z Łaciny „Rozprawy Tyczące się Pierwotnych Dziejów Polski” ).
A więc jak widzimy od Lecha pochodzili szlachetnie urodzeni.
W lesie koło wsi Surmacze znajduje
się olbrzymi kamień, z wyżłobieniem w środku. Uznany jest za pomnik przyrody”.
My również chcąc poznać te wszystkie tajemnice lasów
odszukaliśmy te miejsca, o których wspominał Ks. Roman Soszyński. Ale czy to
znaczy że już wszystko zostało odkryte odnalezione i opisane z całą pewnością
nie.
Nader często podczas naszych podróży do miejsc, które omija współczesna cywilizacja, a w których żyli niegdyś Słowianie zdarzało nam się w ich pobliżu napotykać znacznych rozmiarów kamienie i głazy. Czy to tylko przypadek? Być może miały one kiedyś jakieś praktyczne zastosowanie. A być może miały związek z dawnymi wierzeniami Słowian.
Wszak jedno z wierzeń słowiańskich rozpowszechnionych na ziemiach polskich mówi o Kamiennym niebie, z którego Bóg chcący ukarać ludzi zrzuca z niebios kamienny grad i pioruny. A opowieści ludowe o Kamieniach Perunowych spisywano jeszcze w XX wieku.
Słowianie.
Słowianie skąd pochodzą i od kiedy zamieszkują nasze ziemie? Od dawna historycy na
ten temat toczą spory. Często motywowane względami politycznymi (zwłaszcza
podczas zaborów i II wojny światowej) z domieszką wszelakiego rodzaju ideologii
pytanie to, do dnia dzisiejszego pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. Chociaż
wydawać by się mogło, że najnowsze badania dotyczące DNA daje w tej gestii odpowiedź,
iż nasze ziemie zamieszkujemy, od tysiącleci. To jednak wielu wciąż nie przekonuje
i uparcie żądają dowodów twierdząc, że Słowianie skądś tam przywędrowali
na te tereny.
Lachy, Lechici, Lechja.
Trudno dzisiaj odpowiedzieć czy w dawnych czasach istniało
Imperium Słowiańskie zwane Lechją. Wielu współczesnych historyków na ukazujące
się wszelkie wydania na ten temat odpowiada z kpiną twierdzące, że jest to
fałszerstwo lub wyczyny jakiegoś żartownisia. W rzeczywistości tematyka
„Imperium Lechickiego” poruszana jest od wieków i od wieków z taką samą
zaciekłością zwalczana i szyderczo wykpiwana. A każdy argument przedstawiany
jako dowód przez zwolenników historii o „Wielkiej Lechii”, jest przez
przeciwników okrzyknięty jako fałszerstwo.
Co ciekawe nawet kroniki Kadłubka w której to znajduje się
zapis na temat Lechitów, to według przeciwników Lechii niewiarygodny zapis. A jako
ciekawostkę należałoby podać, iż tytuł pierwotnego wydania Kadłubka brzmiał
„Historia Chadłubkonis de initiis Lehitarum seu Polonorum”, Czyli (Lechitów
zwanych Polakami).
W 1847 roku w Poznaniu została wydana książka Pt: „Rozprawy Tyczące się Pierwotnych Dziejów Polski”. Napisana
przez S.
Autor tejże ksiązki, w rozdziale zatytułowanym „Lachy,
Lechici, Lechija.”. Stara się za wszelką cenę udowodnić, że nazwa Lechia to
wymysł i chociaż sam wyszukuje różne dawne kroniki, w których padają takie
nazwy to zadaje im kłam, fałszerstwo lub pomyłkę pisarską. Nie wiem wprawdzie
jak można pomylić wyraz Polak i Lechita, ale ten sam autor przytacza
następujący fragment „Długosz, zm. 1480. Historia
polonia Libr. – Tom. I. Lib. I. p. 22. wydanie Lipskiego. (Oryginalne
tłumaczenie z łaciny): „Jakkolwiek od pierwszego Xiążęcia i założyciela Lecha,
kraj jego Lechią, a ludy Lechitami są nazywani….. daléj
od sąsiednich w koło mieszkających
ludów Polanami, to jest na polach osiadłymi zwykle są nazywani”.
Chyba każdy z nas wie o tym, że Rosjanie po dziś dzień
nazywają Polaków Lachami, a nazwa ta po raz pierwszy została zapisana w kronice
mnicha Kijowskiego Nestora który zapisał: „Słowianie
owi przeszedłszy, osiedli nad Wisłą i przezwali się Lachami. Ci Lachowie wzięli
imie Polanów, a Lachowie drudzy (są) Luticzi, inni Mazowszanie inni Pomorzanie
i.t.d.”. (oryginalne tłumaczenie z rosyjskiego z książki pt: „Rozprawy Tyczące
się Pierwotnych Dziejów Polski”. Napisana przez S.).
A więc czy jesteśmy potomkami Lechitów? Niech każdy już sam
sobie na to pytanie odpowie wedle własnego rozumu.
Tereny wokół Słowiańskiego Głazu Ofiarnego. |
Słowiański Głaz Ofiarny.
W lasach koło Surmacz znajduje się olbrzymi Słowiański Głaz
Ofiarny z charakterystycznym wyżłobieniem. Z całą pewnością miejsce to miało dla
dawnych Słowian szczególne znaczenie. Stefan
Grodziski w swojej książce pt: „Moje Podlasie”, opr. i red. Wacław Kononow,
wyd. 2004 r. Dość szczegółowo opisał głaz ofiarny ale co również nie
jest bez znaczenia. Dość dokładnie opisuje teren wokół tegoż miejsca. Gdyż jak
wiemy las wciąż się zmienia zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdzie człowiek
niezwykle brutalnie ingeruje w przyrodę.
„Po przejściu bagienka, na którym
rosną maleńkie, dzikie kalie wzmiankowanej strugi, dopływu Krzny, gościniec wspina
się na niewysokie wzgórze. Wchodząc tam zawsze mam wrażenie, że wkraczam do
prastarej świątyni pogańskiej. Wzgórze jest porośnięte przepiękną pięćsetletnią
dąbrową, przeplataną trzystuletnimi sosnami”.
My podczas swoich wędrówek po lasach w rejonie
Surmacz odnaleźliśmy ślady które mogą świadczyć o tym, że w dawnych czasach
wokół „Słowiańskiego Głazu Ofiarnego”, istniała kiedyś osada. Niestety w wyniku
późniejszej działalności człowieka miejsce to zostało zmienione a wiele śladów
zatartych.
Wierzenia dawnych Słowian.
Słowianie jako poganie wierzyli w jednego stwórcę
wszechświata Boga symbolizującego trzy potęgi istniejącego jako trzy osoby.
Trzy różne osoby trójcy, jednym zawsze były bogiem.
Prawda, że brzmi znajomo?
Bóg jedyny Jessa, Jassen
lub Jesse był bogiem bogów. W starym języku
Słowian Jessen znaczy jestem. A więc był istotą, która mówi o sobie jestem,
czyli istotą osobistą i siebie samego świadomą. W nim miało źródło i z niego
wypływało wszelkie jestestwo. Jessa jednym wszechmocnym słowem stworzył świat.
Boh (od niego powstało Bóg)
- jest drugą nazwą Jessy stwórcy wszechświata. Tak jak od Jessy pochodziło
jestestwo tak od Boha bywstwo, bóstwo. Jessa i Boh to ten, który jest i będzie
od wieków na wieki.
Halu – wszechmocne i
światotwórcze słowo boga Jessy. Halu tworzyło, odnawiało i niweczyło świat,
zamykając w sobie wieczność stającą się czasem. Ludy słowiańskie zwykle przed
bitwą wykrzykiwały halu!
Trygław – Był to ten sam
Jessa, bóg najprzedniejszy. Wyobrażany w płci męskiej i żeńskiej zarazem o
trzech głowach na jednym torsie. Gdy Trygław urwał sobie głowy z ich rozlanej
krwi zrodzili się inni bogowie wraz ze swoimi bóstwami, którzy zajęli się
dalszym stwarzaniem i urządzaniem świata. Głośnym niegdyś miejscem kultu
Trygława były Wolin, oraz Szczecin.
Biełboh – powstał z głowy i
krwi białej Trygława, był panem i królem wszystkich bogów białych. Był bogiem
światłości i dobrego rozdawca oraz szafarzem bytu. Pod jego rozkazami stało
siedem potęg świetlanych lub święta siódemka niebieska.
Światowid – lub Swantewit,
pierwszy pomocnik Biełboha i główny słup świetlany, w którym zamieszkiwał
Biełboh i sam Jessa. Uważany był za oko boże na niebie, przed którym nic ukryć
się nie zdoła, za ducha bożego na słońcu.
W tym miejscu zakończę wymienianie Słowiańskich bogów gdyż było ich zbyt wielu aby wymienić wszystkich. Celowo
kończę na Światowidzie, który jest obecnie u nas chyba najbardziej znanym
słowiańskim bogiem, choć jak widać nie był wcale najważniejszym z pośród bogów. Wpływ na Słowiańskie wierzenia w dużej mierze miało otoczenie w jakim zamieszkiwali i ich postrzeganie świata. Natomiast nazewnictwo bogów ulegało stopniowym zmianom wraz z powstającymi różnicami w języku Słowian.
Lasy Kijowieckie również kryją w sobie tajemnicę
dawnych Słowian. Wśród gęstwiny leśnej znajduje się w nich przypuszczalnie dawne grodzisko o średnicy ponad 70 metrów, otoczone jest z
wyraźnie widoczną fosą i słabiej czytelnym już obwałowaniem. Niestety w tym
przypadku jak dotychczas nie udało mi się znaleźć żadnych informacji pisanych
na jego temat.
Innym niezwykle ciekawym obiektem jest położony wśród
rozległych pól i łąk dawny obóz warowny o podwójnej linii wałów w miejscu
zwanym „Horodysko”. Znajduje się on między
wsiami Huszlew i Makarówka. Jest to jedyny jak dotychczas odkryty na ziemiach
polskich obóz warowny. Niestety odkrycia tego dokonano dopiero po fakcie, gdy
miejscowy rolnik postanowił przy pomocy spychacza wyrównać teren niszcząc w ten
sposób do połowy bezcenny i unikalny zabytek. Archeolodzy chcąc zabezpieczyć
zabytek wówczas dokonali odkrycia, że wzdłuż wałów po wewnętrznej stronie
znajdowały się budowle, natomiast środek warowni był pusty, co by wskazywało na
to, że był to plac ćwiczebny. Według jednej z hipotez Warownia została założona
przypuszczalnie jeszcze w czasach pogańskich przez Mieszka I, który w ten sposób
chciał zabezpieczyć granicę. Jak przypuszczają archeolodzy w tym czasie miała
powstać cała sieć warowni zabezpieczających granicę kraju.
Fragment mapy Austro Węgierskiej z 1911 roku. M 33.Biała. Karte des westlichen Russlands. Mafsstab 1:100 000. |
Miejsce to znane było archeologom już od dawna gdyż po raz
pierwszy zostało naniesione na mapy już w 1911 roku. A pierwszych badań
archeologicznych dokonano jeszcze w okresie międzywojennym, jednak początkowo
sądzono, że miejsce to było zwykłym grodem mieszkalnym.
Na zachodnim krańcu wsi Gnojno znajduje się dość ciekawe
widoczne z daleka i wyróżniająca się w terenie wzniesienie o całkowicie płaskim
szczycie i stromej skarpie od strony wschodniej. Podczas prowadzanych tu badań
archeologicznych odkryto ślady osadnictwa z epoki żelaza a więc jeszcze z p.n.e.
Inne ślady osadnictwa w tym miejscu pochodzą z XI - XII wieku.
Miejsce to z całą pewnością jest doskonale znane
dla wielu wędkarzy gdyż to w tym miejscu przebiegają drogi prowadzące do
ulubionych przez nich łowisk na rzece Bug w okolicach skarpy znajdującej się w
Borsukach. Skarpa w Borsukach jest doskonałym punktem widokowym z którego rozciąga się widok na wijący się w dolinie Bug. Druga droga polna prowadzi zaś nad tzw: „Bindugę”,
będącą w dawnych czasach portem rzecznym na Bugu. Binduga zasilana jest
strumieniem spływającym wąwozem ze wzgórz i szczególnie w okresie letnim jest
miejscem niezwykle urokliwym. Dla dawnych Słowian bliskość strumienia i dostęp
do wody miało szczególne znaczenie. Wiele właśnie takich miejsc spełniających
szczególne warunki przyrodnicze Słowianie uznawali za święte wznosząc w ich pobliżu swoje święte
ołtarze.
Być może i płaskowyż w Gnojnie lub jego okolice był
uważany za takie miejsce święte. Ja spacerując po jego szczycie dostrzegłem coś, co chyba umknęło uwadze archeologów. Dostrzegłem widoczne w dole olbrzymie
głazy. Jak wiemy dawni Słowianie otaczali czcią uznane przez siebie święte
głazy, które bardzo często pełniły rolę ołtarzy ofiarnych lub źródła mocy.
Czy zatem płaskowyż w Gnojnie pełnił jakąś szczególną rolę
dla dawnych Słowian?
Cóż na razie brak na to szczególnych dowodów, chociaż
zarówno ukształtowanie terenu jak i również wiele innych cech tej okolicy jak
najbardziej spełniają wymogi dawnych Słowian, aby właśnie tutaj mogło istnieć takie
miejsce.
Czy to tylko przypadek? |
Nadbużańskie tereny a zwłaszcza lasy są chyba
najsłabiej rozpoznanymi i zbadanymi terenami. Tu wciąż króluje dzika przyroda są
to tereny poprzecinane licznymi rozlewiskami i starorzeczami Bugu a także
terenami podmokłymi i bagiennymi. Trudno dostępne tereny z dala od osiedli
ludzkich lub słabo zaludnionych zachowały w sobie wciąż dzikość natury. Podczas
naszych wędrówek po tych nadbużańskich lasach udało nam się natrafić w leśnych
odstępach na teren, który nie pozostawiał żadnych złudzeń, iż został ukształtowany
ludzką ręką. Dało się tu zauważyć wyraźne zarysy wałów obronnych i fos.
W pobliżu obwałowań trafiamy na dziwne skupisko
kamieni i głazów. Ich rozmieszczenie pozwala przypuszczać, że to ludzie a nie przyroda w taki sposób je rozmieścili. Obecność
głazów jest dla nas wskazówką, kto był sprawcą takiego ukształtowania terenu.
Po powrocie chcąc się dowiedzieć czegoś o tym miejscu
rozpocząłem usilne poszukiwania, jednak moje wysiłki spełzły na niczym gdyż nie
znalazłem na ten temat nawet najmniejszej wzmianki.
Gdy powróciliśmy tu wczesną zimą dopiero wówczas mogliśmy poznać
prawdziwe kształty i rozmiary tegoż obiektu. Roślinność bez swojej zielonej
szaty pozwoliła nam spojrzeć znacznie dalej niż latem. A kierowani ciekawością
poznawaliśmy coraz to większy teren dostrzegając wciąż nowe rzeczy, które
skrywała latem przed nami roślinność.
Nasze zimowe rozpoznanie terenu wręcz nas zaskoczyło gdyż obiekt ten okazał się być znacznie większy niż przypuszczaliśmy i jak się okazało był obiektem dwuczłonowym opartym o dość wysokie wzgórze, które zapewne także spełniało jakąś funkcję obronną.
Na tle śnieżnego puchu znaczniej łatwiej niż latem dostrzegamy
kamienie i głazy, które bardzo często pokrywa zielony mech. Zauważamy również,
że niektóre z tych kamieni noszą ślady obróbki i mają dziwne kształty jakby ktoś
chciał je do czegoś dopasowując umieścić w jakiejś konstrukcji.
O tym jak wiele wierzeń i obyczajów dawnych Słowian
przyjęło się do nowej wiary chrześcijańskiej chyba nie muszę nikogo
przekonywać. Ale chyba warto wspomnieć o tym, że Słowianie jeszcze w czasach
przedchrześcijańskich w dniu 24 grudnia obchodzili swoje święto nazywane Szczodrymi
Godami lub Świętem Godowym, a na ziemiach ruskich Świętem Kolady, podczas
którego spożywali uroczystą wieczerzę i śpiewano pieśni.
A więc życzę wszystkim Wesołych i Spokojnych Świąt.
Źródła:
- Wykorzystano fragment mapy Austro Węgierskiej z 1911 roku.
M 33.Biała. Karte des
westlichen Russlands. Mafsstab 1:100 000.
- „Rozprawy Tyczące się Pierwotnych Dziejów Polski przez S.
wyd. 1847 rok.
- „Słowiańscy Bogowie”. Zebrał i w całość złożył Joachim
Szyc. Wyd. 1865 rok.
- „Parafia Św. Anny w Białej Podlaskiej”. Ks. Roman
Soszyński wyd. 2007 rok.
- „Grodziska wczesnośredniowieczne istniejące i domniemane
na terenie dzisiejszego województwa bialskopodlaskiego”. Mieczysław Bienia.
Wyd. 1998 rok.
- Własne obserwacje i ustalenia terenowe.