Udajemy się do wsi Szaniawy położonej w
województwie lubelskim, oddalonej o 54 km od Białej Podlaskiej.
Nim opowiem Wam o dość niezwykłej akcji
przeprowadzonej przez oddział partyzancki AK-WIN pod dowództwem porucznika
Tadeusza Marczuka ps. Kurzawa przy stacji kolejowej w Szaniawach na radziecki
pociąg wojskowo-dyplomatyczny „Mitropa”, chciałbym w ramach krótkiego wstępu
również wspomnieć o tych, dzięki którym poznałem tą historię.
Na wyjazd do niewielkiej wsi Szaniawy-Matysy, w której miejscowym proboszczem jest ks. Jan Grzesiuk namówił mnie mój kolega Mateusz Siwiec, z którym od dłuższego czasu usiłujemy rozwikłać zagadkę jednego z tajemniczych miejsc znajdujących się na południowym Podlasiu. Mateusz podejrzewając, iż ksiądz Jan może coś wiedzieć o interesującym nas miejscu, umówił nas na spotkanie z nim. Wówczas to nie podejrzewałem, że nasza wizyta u księdza będzie tak bardzo interesująca i przeciągnie się do późnych godzin wieczornych, a tym bardziej, że jeszcze kiedyś do tej wsi powrócę.
Kościół w Szaniawach-Matysach pw. Matki Bożej Nieustającej
Pomocy.
|
Na miejscu podczas naszej rozmowy ksiądz Jan wspomniał nam o
pomniku odsłoniętym w 2016 roku upamiętniającym akcję „Mitropa”, w Szaniawach.
Na samo słowo „Mitropa”, Mateusz od razu dojrzał błysk zaciekawienia w moich
oczach i uśmiechnął się mówiąc, „widzę, że Andrzej aż
podskoczył z ciekawości”. Oczywiście zaraz zapragnęliśmy zobaczyć ów
pomnik i wraz z księdzem pojechaliśmy w rejon małej stacyjki kolejowej w
Szaniawach.
To właśnie tu w dniu 3 października 1946 roku przyjechał
samochodami oddział partyzancki AK-WIN w sile około 50 ludzi, pod dowództwem
porucznika Tadeusza Marczuka ps. „Kurzawa”.
Plan „Kurzawy”, zakładał zatrzymanie za pomocą opuszczonego semafora
na stacji pociągu wojskowo-dyplomatycznego „Mitropa”. Następnie do pociągu
mieli wejść przebrani w wojskowe mundury partyzanci podający się za bezpiekę i
pod pretekstem, iż w pociągu znajdują się bandyci z AK przebrani w mundury
Krasnoj Armii, mieli oni nakłonić komendanta wojskowego pociągu, aby wszyscy sowieccy
żołnierze wyszli z pociągu bez broni, gdyż oni ich rozpoznają tylko trzeba ich
ustawić przed pociągiem do okazania.
Według założenia por. „Kurzawy”, użycie broni miało nastąpić
tylko w ostateczności.
Jak się okazało cały plan „Kurzawy”, powiódł się doskonale.
Wojskowy pociąg zatrzymał się na stacji tak jak to zaplanowano a 200
radzieckich żołnierzy zostało rozbrojonych bez jednego nawet wystrzału.
Przypadek sprawił, iż „Kurzawa”, wpadł na iście szatański plan. Gdy jeden z
jego ludzi spostrzegł, iż czerwonoarmiści maja nowe dobre buty a oni chodzą w
dziurawych butach, z których wystają im palce. „Kurzawa”, kazał wszystkim czerwonoarmistom
a także pięciu generałom i kilku urzędnikom NKWD rozbierać się z mundurów do
gaci. Rozbrojeni i rozebrani do bielizny czerwonoarmiści, a przede wszystkim upokorzeni
gdyż generałowie jechali z oficjalną misją wojskową na spotkanie w Warszawie,
gdzie na peronie już oczekiwała na nich delegacja powitalna wraz z orkiestrą
wojskową. Prosili, aby ich nie zabijać.
„Kurzawa”, doskonale zdawał sobie sprawę, że przekaz, który
wysłał do Warszawy w postaci rozebranej do bielizny delegacji radzieckiej nieuchronnie
ściągnie na nich pościg i że musi odskoczyć jak najdalej od Szaniaw.
Więc bez zwłoki skierowali się do sąsiedniego powiatu klucząc polnymi
drogami w celu zgubienia ewentualnego pościgu, jadąc przez Trzebieszów, Sawki,
Krzymoszyce, Krzewicę, Łuniew Kożuszki, Mostów, docierając wreszcie do
Siliwonek wioski otoczonej lasami gdzie zamierzali przeczekać i zamelinować się
na kilka dni. Trzebieszów. |
Na miejscu w promieniach zachodzącego słońca, gdy my
oglądaliśmy pomnik ksiądz Jan opowiadał nam historię związaną z akcją
„Mitropa”, a także o budowie pomnika upamiętniającego te wydarzenie. O jego
symbolice, oraz o tym, iż szczególnie zależało mu na tych trzech masztach, na
których powiewają Biało-Czerwone Flagi. Mówiąc:, „Aby
pasażerowie jadących ze wschodu pociągów wiedzieli, iż w tym miejscu wciąż jest
Polska”.
ks. Jan Grzesiuk proboszcz parafii Szaniawy. W promieniach
zachodzącego słońca opowiada nam historię o „Mitropie”.
|
Pomnik upamiętniający akcją „Mitropa”, znajdujący się przy
małej stacji kolejowej w Szaniawach, został on zbudowany w kształcie kręgu o
średnicy 20 metrów, mający symbolizować okrążenie. Wokół którego stoi 20
betonowych płyt z wyciętymi sylwetkami żołnierzy, w jego centralnej części stoi
kilkumetrowy stalowy krzyż, wewnątrz którego został umieszczony mniejszy
drewniany. Pod krzyżem znajduje się tablica pamiątkowa opisująca to wydarzenie.
W promieniach zachodzącego słońca dostrzegamy niezwykłą grę cieni, jaka odbywa się wokół tegoż pomnika. A opowieści księdza sprawia, że jeszcze bardziej zapaliłem się, aby poznać losy oddziału partyzanckiego pod dowództwem porucznika Tadeusza Marczuka ps. „Kurzawa”. Gdy zaczynałem pisać ten tekst wiedziałem, że opowiadając o wydarzeniach z przed 72 lat nie mogę w tej opowieści pominąć osoby księdza Jana Grzesiuka, gdyż jak sądzę jego osoba już na stałe została w jakiś sposób związana z tą historią, o którą ksiądz w odpowiedni sposób zadbał, aby pozostała w pamięci ludzkiej. I chyba nie tylko ja tak uważam gdyż zasługi księdza na tym polu doceniły już wcześniej środowiska kombatanckie nadając mu odznaczenie AK.
Po powrocie do domu moja rozpalona już ciekawość nie
pozwoliła mi zapomnieć o akcji „Mitropa”, czytałem książkę podarowaną mi przez
księdza Jana, opisującą tamte wydarzenia, a jednocześnie w myślach już
planowałem podróż szlakiem, którym podążał oddział partyzancki por. „Kurzawy”,
z Szaniaw do wsi Kiełbaski gdzie stoczyli bój.
Zastanawiając się czy uda mi się odnaleźć jakieś ślady
tamtych wydarzeń na trasie, którą pokonali wyruszyłem w drogę.
W Siliwonkach maleńkiej wsi otoczonej lasami wydawałoby się
wystarczająco daleko oddalonej od Szaniaw oddział por. „Kurzawy”, po akcji
„Mitropa”, spędził spokojną noc.
Ale już następnego ranka nie dane było im zaznać spokoju gdyż we wsi
pojawiła się bezpieka. Choć tym razem obyło się bez walki to ich spokojne
miejsce na odpoczynek zostało spalone i zostali zmuszeni do ruszenia w dalszą
drogę, przez Harachwosty, Liwki, Huszlew, Kobylany i Rudkę dojeżdżają wieczorem
do Kornicy, gdzie akurat w miejscowej szkole znajdującej się w pobliżu kościoła
odbywa się zabawa. Dowódca oddziału partyzanckiego por. „Kurzawa”, postanawia,
że jego zmęczeni żołnierze mogą się zabawić dla odprężenia po ostatnich
stresujących dniach.
Dopiero na wieść, że od strony Białej Podlaskiej nadjeżdża
kolumna samochodów z KBW, „Kurzawa”, wydaje rozkaz odjazdu boczną drogą do
małej wsi Kiełbaski, gdzie pozostają na noc. Rankiem 5 października 1946 r. por.
„Kurzawa”, na wieść o tym, że w Łosicach widziano dużo wojska na samochodach postanawia
podzielić oddział na dwie grupy. Jedna grupa pod jego dowództwem wyrusza na
trakt Łosicki, gdzie „Kurzawa”, chce zorganizować zasadzkę na nadjeżdżającą
kolumnę wojskową. Druga grupa pod dowództwem por. Franciszka Michaluka ps.
„Polny”, miała pozostać w Kiełbaskach i zabezpieczyć drogę od strony Kornicy z
skąd według przypuszczeń „Kurzawy”, miał nastąpić atak.
Wkrótce też okazało się, iż por. „Kurzawa”, w obu
przypadkach miał rację, gdyż traktem Łosickim w kierunku Kornicy przemieszczała
się liczna kolumna samochodowa wypełniona wojskiem, zbyt liczna, aby grupa por.
„Kurzawy”, mogła ją zaatakować. Kurzawa domyślił się, że kolumna ta
przemieszcza się ich wczorajszym śladem i wkrótce pojawi się w Kiełbaskach. Od
przypadkowo spotkanych furmanów dowiaduje się, że kolumna wojskowa zatrzymała
się w Kornicy na drodze koło szkoły i z samochodów wyładowuje się wojsko, które
na piechotę idzie w kierunku Kiełbasek. Wówczas postanawia udzielić pomocy
grupie pod dowództwem por. „Polnego”.
Kornica droga w pobliżu szkoły, przy której zatrzymała się
kolumna wojskowa.
|
Gdy grupa por. „Kurzawy”, przedzierała się przez las w kierunku Kiełbasek, aby przyjść z pomocą swoim kolegom. W tym czasie walka w Kiełbaskach trwała już na dobre a znacznie przeważające siły wojsk KBW, UB, milicji i NKWD usiłują zamknąć pierścień okrążenia wokół broniących się partyzantów. Mimo próby przebicia się „Kurzawy”, do por. „Polnego”, nie udaje mu się to i musi wycofać się ze swoimi ludźmi do lasu Ruda. Widząc niebezpieczeństwo okrążenia por. „Polny”, nakazuje odwrót do lasu „Floria”. Niestety nie wszystkim się to udaje. W walce giną „Bolka”, „Groźny”, „Granat”, „Karabin” i „Żbik”, który został okrążony przez ubeków w długiej podworskiej oborze, z której nie mógł strzelać gdyż ubecy kryli się za plecami miejscowych.
Budynek, w którym został otoczony Żbik.
|
Po bitwie UB nie pozwoliło miejscowej ludności na godny pochówek poległych partyzantów i nakazało zakopanie ciał bez trumien w miejscu, w którym dzisiaj stoi skromny pomnik. Dopiero po dwóch tygodniach koledzy z oddziału odkopali poległych i urządzili im godny pochówek składając ich ciała, na huszlewskim cmentarzu. Rannych por. „Polnego” i „Orlika”, aresztowało UB i przewiozło tego samego dnia do Siedlec na przesłuchanie. W bitwie pod Kiełbaskami zginęło około 60-ciu ludzi bezpieki uczestniczących w obławie i drugie tyle zostało rannych.
Obchody 72 rocznicy Akcji „Mitropa”, poczty sztandarowe
przed kościołem pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Szaniawach-Matysach. foto. 2018.
|
Foto. 2018
|
Komunistyczne władze nigdy nie zapomniały por. „Kurzawie” i jego ludziom upokorzenia, jakiego im przysporzył.
Źródła:
- Jan Kołkowicz. „Mitropa”, wyd. 1999 r.
- Jan Kołkowicz. „ Tryptyk Podlaski. W kręgu Zła”. wyd. 2016.
- Składam szczególne podziękowania ks. Proboszczowi Janowi Grzesiukowi,
za jego opowieści i udzieloną pomoc.
- Własne ustalenia terenowe.
Czekamy na wiecej!!!!
OdpowiedzUsuńAle dlugo.
OdpowiedzUsuń