Na samym początku dzisiejszej wirtualnej podróży króciutkie
wyjaśnienie dla tych, którym Twierdza Brzeska głównie kojarzy się z potężnymi
fortami otoczonymi wodnymi fosami i ich betonowymi schronami. Oczywiście jest
to tylko część prawdy o Twierdzy Brzeskiej, ponieważ wszystkie te wielkie forty
ze swoimi betonowymi umocnieniami, w czasach I wojny światowej dość szybko
stałyby się łatwym łupem wrogiej piechoty przy wsparciu ognia ciężkiej
artylerii. Rosjanie doskonale zdając sobie sprawę z siły ognia ówczesnej
artylerii oraz stosowanej taktyki podczas szturmu twierdz, dołożyli wszelkich starań,
aby odpowiednio zabezpieczyć i wyposażyć Twierdzę Brzeską do długotrwałego
oblężenia czyniąc z niej najlepiej przygotowaną do obrony twierdzę. A w jaki
sposób to zostało zrobione m.in. właśnie dzisiaj postaramy się Wam o tym opowiedzieć.
W tym celu ruszamy w teren w pobliże Fortu lit. K” w
Kobylanach, gdzie po zjechaniu z trasy K 2 skręcamy w ulicę Aleja Wspomnień i
po przejechaniu około 100 metrów skręcamy w kierunku wschodnim z asfaltu w
leśną drogę. W lesie natrafiamy na pierwszy obiekt ziemny stanowiący dodatkowe
zabezpieczenie wielkich fortów a jednocześnie będącym dodatkowym punktem oporu
uzupełniającym lukę w linii obronnej pomiędzy wielkimi fortami jest nim tzw:
„Wał Międzyfortowy”, który został wybudowany na przedłużeniu linii prawego
skrzydła „Fortu K”. Chociaż niewątpliwie nadszarpnięty został zębem czasu to i
tak zachował się w dość dobrym stanie. Współcześnie przecina go na dwie części
leśna droga, ale dawniej w czasach I wojny światowej stanowił on jedną wielką
całość. Zapewne wielu z was zastanawia się i zadaje sobie pytanie, po co ktoś
usypał taką górę ziemi i czemu to miało służyć?
Fort lit. K” w Kobylanach, został wybudowany w
terenie niemal zupełnie płaskim, a więc pozbawionym naturalnych przeszkód
terenowych, które mogłyby utrudniać poruszanie się wrogich wojsk a tym samym
stanowić osłonę dla własnych żołnierzy. Więc budowniczowie Twierdzy Brzeskiej
chcąc niejako uzupełnić linię obrony pomiędzy fortami głównymi, byli zmuszeni
do stworzenia sztucznych przeszkód terenowych, które nie tylko by utrudniały
poruszanie się wrogich wojsk, ale także ograniczałyby mu obserwację ruchów
wojsk własnych a jednocześnie stanowiłyby osłonę dla artylerii i własnych
żołnierzy. Prócz tego stworzono cały system przeszkód wodnych, okopów i dróg,
które umożliwiały szybkie przemieszczanie się wojska i zaopatrzenia. Innym dość
ważnym elementem obrony stało się stworzenie całego systemu baterii artylerii,
które odpowiednio rozmieszczono za liniami okopów. Oczywiście pozycje obronne
zostały dodatkowo zabezpieczone zaporami z drutu kolczastego i polami minowymi.
Wprowadzenie wszystkich tych elementów do obrony twierdzy był wynikiem doświadczeń
wyniesionych z wojny rosyjsko japońskiej.
Przemieszczamy się na południe od drogi. Widok szczytu „Wału
Międzyfortowego”, z wyraźnie zachowaną linią okopu na jego szczycie pełniącego
przypuszczalnie rolę punktu obserwacyjnego dla baterii dział ukrytych za wałem,
choć niewykluczone, że także znajdowało się tu gniazdo karabinów maszynowych,
które stanowiło osłonę artylerii. Tu jako ciekawostkę należałoby podać, że
umiejętność tzw. strzelania ogniem pośrednim, czyli do niewidocznego celu
Rosjanie ćwiczyli na poligonach do perfekcji. A taktyka ta w okresie I wojny
światowej była szeroko stosowana przez wszystkie armie. W dole dostrzegamy zachowane
stanowiska dział.
W kierunku zachodnim od wału udaje się nam odnaleźć słabo
widoczne charakterystyczne zygzakowate ślady dawnych okopów. Podążając ich tropem,
co raz bardziej zbliżaliśmy się do „Fortu K”. To oczywiście mogło oznaczać
tylko jedno wszystkie te umocnienia stanowiły jedną ciągłą i szczelną linię
obronną. Oczywiście wszystkie te obiekty połączone były drogami, które
umożliwiały przemieszczanie się żołnierzy i zaopatrzenia, ale w warunkach
bojowych pod ostrzałem tylko okopy mogły zapewnić w miarę bezpieczne a co
ważniejsze skryte dostarczenie posiłków i zaopatrzenia do zagrożonych odcinków
obrony.
Na linii dawnych okopów dostrzegamy również ślady
pozostawione przez poszukiwaczy militariów, którzy jak widać to na zdjęciu niezbyt
starannie zatarli po sobie ślady.
Ale powracamy do odnalezionego przez nas „Wału
Międzyfortowego”, chcąc sprawdzić jego stan zachowania na północ od
przecinającej go leśnej drogi. Już u podnóża wału dostrzegamy charakterystyczną
linię dawnego okopu schodzącą ze szczytu wału w kierunku zachodnim.
Po wejściu na grzbiet wału bez problemu dostrzegamy
zygzakowatą linię dawnego okopu biegnącą jego szczytem.
Tutaj również dostrzegamy po wschodniej stronie
wału ( a więc tej niewidocznej dla przeciwnika) stanowiska, w których były
rozmieszczone działa. Mimo upływu lat i z całą pewnością niszczycielskiej
działalności człowieka (miejscowa ludność pozyskiwała piasek z dawnych
umocnień) daje się zauważyć, że stanowiska dział były otoczone wałami
przeciwwybuchowymi.
Ale las ten skrywał jeszcze inną historyczną ciekawostkę z okresu I wojny światowej, którą udało nam się dojrzeć, mimo iż zachowała się do naszych czasów stosunkowo słabo. Jest nią ten niepozornie wyglądający rów, na który natrafiliśmy po wschodniej stronie „Wału Międzyfortowego”. A o tym, czym był i jakie miał znaczenie opowiemy za chwilę.
Stan zachowania rowu na różnych odcinkach jest bardzo zróżnicowany i tylko na podstawie kilku niezaprzeczalnych faktów można stwierdzić, że posiadał on militarne pochodzenie.
Więc może na początek zaczniemy od tego, co od razu rzuca
się w oczy nawet laikowi, jego szerokość na lepiej zachowanych odcinkach wynosi
około 2,5 metra. A więc możemy śmiało stwierdzić, że mamy tu do czynienia z
jakimś „Rowem Łącznikowym”.
Rów dochodzi do „Wału Międzyfortowego”, w tym też
miejscu rozchodzą się z niego dwie linie okopów. Należy tu również wspomnieć, że
w pobliżu wału odnaleźliśmy stanowisko baterii artylerii polowej, ale z uwagi
na fakt, iż podczas naszego pobytu było one dość gęsto zarośnięte roślinnością
a zdjęcia tego stanowiska wykonywaliśmy w porze letniej, więc tym razem tych
zdjęć nie będę wstawiał.
Innym nie mniej ważnym argumentem przemawiającym za tym, że rów pełnił dość istotną rolę w systemie umocnień Twierdzy Brzeskiej jest sposób i jego kierunki, w jakich został poprowadzony.
"Rów Łącznikowy" docierał na skraj lasu, gdzie jego ślad się urywa obierając kierunek wschodni. Ponieważ z tego miejsca, w którym kończył się ślad rowu a zaczynały się łąki doskonale były widoczne „Koszary Obronne”, znajdujące się na prawo od widocznego na zdjęciach masztu telekomunikacyjnego przyjęliśmy, że najprawdopodobniej rów był poprowadzony prosto na te Koszary. Lecz w wyniku dalszych odkryć w terenie, a także w wyniku porównania ich z posiadaną starą wojenną mapą okazało się, że nasze wcześniejsze przypuszczenia dotyczące przebiegu rowu były błędne, gdyż z tego miejsca według mapy przebiegał on środkiem tych łąk w kierunku wschodnim.
Ale na podstawie wcześniejszych ustaleń można śmiało stwierdzić, iż rów ten spełniał rolę komunikacyjną i zaopatrzeniową w warunkach bojowych, gdy korzystanie z normalnych dróg było niemożliwe. Również na podstawie badań terenowych w rejonie Lebiedziewa i późniejszych ustaleń na podstawie archiwalnych zdjęć można śmiało wysunąć przypuszczenie, że rów ten był doskonale zamaskowany przed wykryciem z powietrza. Jednak wszystkie zebrane jak dotychczas informacje nie dają nam jednoznacznej odpowiedzi na najważniejsze pytanie, do jakiego to tak naprawdę ważnego obiektu był doprowadzony „Rów Łącznikowy”?
Widoczna na pierwszym planie kępa krzaków z wyraźnym
obwałowaniem skrywa pozostałości dawnej baterii. Za przebiegającą drogą
widoczny jest las, w którym znajduje się „Wał Międzyfortowy”.
|
„Prochownia w Kobylanach”, widok od wschodu.
|
Wprawdzie istnieje jeden ślad, który można by uznać jako potwierdzenie
tej hipotezy, a jest nim zlokalizowany tuż obok „Prochowni”, stary „Wojenny
Cmentarz Żołnierzy Rosyjskich” z czasów I wojny światowej. Zapewne wielu z Was
zada pytanie, jaki ma to związek z „Rowem Łącznikowym”? Odpowiedź jest prosta
rowem była transportowana amunicja z „Prochowni”, na pierwszą linię frontu.
Natomiast w drodze powrotnej z pierwszej linii odwożono do położonej na tyłach
„Prochowni”, rannych i poległych.
Ale czy rzeczywiście tak było? Póki,
co historycy milczą na ten temat a szkoda, bo przecież w walkach tych brali
również żołnierze polscy wprawdzie w mundurach armii zaborczych, ale takie to
były czasy.
Źródła:
-
Stara mapa wojenna niewiadomego pochodzenia.
-
Własne obserwacje i ustalenia terenowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz