Klonownica-Plac jest to wieś w województwie
lubelskim oddalona o 14 km od Białej Podlaskiej.
Dzisiejszy wpis jest odpowiedzią na korespondencję,
jaką otrzymałem od czytelników na ich pytania dotyczące miejsca, o którym
dzisiaj będzie mowa.
Ale także będzie wpisem, którym chciałbym sprowokować czytelników do
głębszego zastanowienia się nad problemem, który wciąż powraca w naszym kraju jak
bumerang.
Udajemy się w kierunku niewielkiej wsi Klonownica-Plac
gdzie około 400 metrów przed pierwszymi zabudowaniami jadąc od Białej
Podlaskiej w kierunku Janowa Podlaskiego znajduje się dość ostry zakręt. To
właśnie na tym łuku szosy w dniu 19 marca 1946 roku doszło do zdarzenia,
które po latach postanowiono upamiętnić wybudowanym na poboczu drogi niewielkim
pomnikiem w kształcie kurhanu.
Współcześnie ów pomnik znajduje się na skraju lasu kilkanaście
metrów od drogi i jest pomnikiem widmo gdyż nie odnajdziecie na nim żadnego
symbolu czy też informacji, z jakiej to przyczyny został w tym miejscu
wystawiony. Zdawałoby się, że ten prosty i niezbyt okazały pomnik,
nadszarpnięty zębem czasu oraz pozbawiony jakichkolwiek napisów nie powinien
wzbudzać zbytniego zainteresowania.
A jednak... Jak się okazuje to właśnie fakt, iż pomnik został pozbawiony
tablic wzbudza największe zainteresowanie ludzi, którzy go dojrzeli w tych
zaroślach.
Chociaż obecnie teren wokół pomnika porasta gęsta
roślinność to daje się zauważyć ślady dawnej alejki wyłożonej krawężnikami
prowadzącej od drogi do pomnika.
Jego kształt i sposób wykonania natomiast nie pozostawiają
żadnych wątpliwości, co do tego, iż mamy do czynienia z reliktem minionej epoki
z okresu PRL-u.
Będąc tam po raz pierwszy postanowiłem zasięgnąć informacji
u przypadkowo spotkanych ludzi we wsi na ten temat. Ku mojemu rozczarowaniu
mieszkańcy, z którymi rozmawiałem niewiele potrafili powiedzieć na ten temat,
odpowiadając krótko „Ku czci jakichś żołnierzy”, lub „nie wiem". Kiedy został wybudowany i kto go
zniszczył na to pytanie już nikt nie potrafił odpowiedzieć.
Ten fakt mnie jeszcze bardziej zmobilizował do działania i
wyjaśnienia historii pomnika.
Ślady po wmurowanych prętach, do których było przymocowane w lewym górnym rogu: Godło Państwowe w postaci wykonanego z metalu orła wówczas oczywiście bez korony.
Poniżej w prawo od niego na dwóch prętach była przymocowana czarna tablica ze srebrnym napisem:
„ŻOŁNIERZOM WOJSKA POLSKIEGO
POLEGŁYM W WALCE
O UTRWALANIE WŁADZY LUDOWEJ
W POW. BIAŁA PODLASKA 1945-1948.”.
Oficjalny ówczesny powód wybudowania w tym miejscu pomnika
brzmiał:
„Pomnik postawiono na miejscu, w którym 19 marca 1946 r. zostało zabitych dwóch żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego z grupy wojskowej jadącej samochodem ciężarowym z Białej Podl. do Janowa Podl. Zabójstwa żołnierzy dokonała zbrojna bojówka reakcyjnego podziemia”. (cytat zaczerpnięty z „Rocznik Międzyrzecki Tom VI”. Wyd.1974 rok. ).
„Pomnik postawiono na miejscu, w którym 19 marca 1946 r. zostało zabitych dwóch żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego z grupy wojskowej jadącej samochodem ciężarowym z Białej Podl. do Janowa Podl. Zabójstwa żołnierzy dokonała zbrojna bojówka reakcyjnego podziemia”. (cytat zaczerpnięty z „Rocznik Międzyrzecki Tom VI”. Wyd.1974 rok. ).
Nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na pytanie, kto i kiedy dokonał zniszczenia pomnika.
Ale może znajdą się tacy, którzy odpowiedzą na pytanie, co
naprawdę się wydarzyło w dniu 19 marca 1946 roku na łuku drogi w okolicach wsi
Klonownica-Plac. Kto naprawdę strzelał do żołnierzy KBW tego dnia i dlaczego?
Może wówczas na starym PRL-owskim pomniku zechce ktoś umieścić nową tablice.
Źródła:
- Rocznik Międzyrzecki TOM VI. Wyd. 1974 rok. str. 142, 143.
Tom VI przygotowali Redaktor Naukowy dr Marian Kowalski. Zespół autorski Albin
Bobruk, Izydor Dyczkowski, dr Marian Kowalski, Jan Makaruk, mgr Anna
Pawłowska-Wielgus, Władysław Rajchel, mgr Stanisław Rogowski, dr Henryk Sadaj,
mgr Jerzy Sroka, Maria Szelągowska-Teska, Józef Szwed, Aleksander Wereszko, dr
Andrzej Wędzki i Zygmunt Wojtowicz.
- Własne ustalenia i obserwacje.
Dzień dobry. Trochę przez przypadek znalazłem ten blog i ten artykuł. Jestem synem dowódcy oddziału WiN, który zaatakował konwój KBW. Ojciec nazywał się Tomasz Krasnopolski, choć wówczas nosił pseudonim Dębski lub Dąb. Ojciec niedługo potem został złapany i skazany na karę śmierci, zamienioną potem na więzienie.
OdpowiedzUsuńNiestety ojciec już nie żyje, a ja chciałem się dowiedzieć czegoś więcej...
Jacek Krasnopolski