Udajemy się do Krzywowólki wsi położonej w
województwie lubelskim oddalonej o 43 km od Białej Podlaskiej. Chociaż
planujemy odwiedzenie tej wsi nie jest ona głównym celem naszej dzisiejszej
podróży a jedynie krótkim przystankiem podczas naszej wyprawy gdyż w pewien
sposób została powiązana z miejscową legendą i miejscem, do którego się
kierujemy.
Głównym celem naszej dzisiejszej wyprawy jest „Uroczysko
Mucharyniec”, dość nietypowe miejsce w lesie, jak bardzo nietypowe o tym
będziecie się mogli wkrótce przekonać sami.
Na temat uroczyska powstało wśród okolicznych mieszkańców
kilka legend. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że nazwy tej powszechnie używają
mieszkańcy okolicznych wsi, również i ja podczas naszej dzisiejszej opowieści
będę używał tej nazwy. Niemniej jednak winien jestem czytelnikom krótką informację,
która może być pomocna w odszukaniu tego miejsca gdyż możecie się spotkać z
mapami, na których będzie widniała nazwa „Muszaryniec”, oczywiście obie nazwy
dotyczą tego samego miejsca.
Po dojechaniu do Krzywowólki tuż przy zabytkowej kapliczce
skręcamy z głównej drogi w kierunku zachodnim w celu dotarcia do miejscowej
kaplicy. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę przy tablicy informacyjnej, na
której widnieje mapa z zaznaczonym szlakiem rowerowym prowadzącym na
Mucharyniec, oraz krótkim opisem miejscowych podań na temat tego miejsca. Z
uwagi na fakt, iż przed wyruszeniem w teren dokładnie zapoznaliśmy się z mapami
i zdjęciami satelitarnymi od razu zauważamy drobny błąd, czy jak kto woli nieścisłość
na zamieszczonej tutaj mapie. Sęk w tym, że zamieszczona mapa wprowadza w błąd ewentualnych
podróżników, co do lokalizacji tajemniczego kręgu, którzy by chcieli go odwiedzić.
Docieramy do kaplicy, przy której znajduje się kamień, który według miejscowego podania został tutaj przeniesiony z uroczyska „Mucharyniec”. Jak głosi jedna z miejscowych legend na „Mucharyńcu”, miała się ukazać Matka Boska, czego dowodem są pozostawione ślady stóp na kamieniu po tym objawieniu oraz odcisk różańca. Oglądamy z zainteresowaniem ów kamień czy uda się nam dojrzeć ślady stóp? No cóż pozostawiamy tą kwestię do oceny Wam.
Podczas naszej wyprawy na „Mucharyniec”, pogoda nam
nie sprzyja zachmurzone niebo sprawiało, że dzień mimo wczesnej godziny jest
szary i ponury, a co gorsza ciemne chmury zwiastują nam opady deszczu, który
może nie tylko utrudnić, ale także uniemożliwić kontynuowanie wyprawy. Będąc
przy kaplicy postanowiliśmy sprawdzić tzw: „szlak rowerowy”, który prowadzi
obok kaplicy w kierunku zachodnim do lasu i na „Mucharyniec”. Chociaż początkowo
polna droga wydawałoby się, że jest dość dobrze utrzymana to w okolicach lasu szybko
rozczarowuje nas jej stan, wobec czego postanowiliśmy zawrócić i dotrzeć na
„Mucharyniec” inną drogą od południowego zachodu.
Z Krzywowólki drogą asfaltową docieramy do wsi, Sajówka, w której to skręcamy pomiędzy zabudowaniami w prawo na polną drogę ( w kierunku północno zachodnim). Półkilometrowy odcinek dobrze utrzymanej polnej drogi pomimo opadów deszczu pokonujemy bez żadnych problemów docierając do ostatnich zabudowań wsi. Tutaj też pozostawiamy nasze pojazdy i po rozmowie z mieszkańcami, którzy nam udzielili cennych wskazówek na temat dalszej drogi ruszamy pieszo w kierunku „Mucharyńca”.
Z Krzywowólki drogą asfaltową docieramy do wsi, Sajówka, w której to skręcamy pomiędzy zabudowaniami w prawo na polną drogę ( w kierunku północno zachodnim). Półkilometrowy odcinek dobrze utrzymanej polnej drogi pomimo opadów deszczu pokonujemy bez żadnych problemów docierając do ostatnich zabudowań wsi. Tutaj też pozostawiamy nasze pojazdy i po rozmowie z mieszkańcami, którzy nam udzielili cennych wskazówek na temat dalszej drogi ruszamy pieszo w kierunku „Mucharyńca”.
Na „Uroczysko Mucharyniec”, sprowadziła nas ciekawość i chęć
sprawdzenia tego odludnego miejsca otoczonego lasem, które do tej pory
oglądaliśmy tylko na zdjęciach satelitarnych.
„Mucharyniec”, jest niemal idealnym okręgiem (Link do zdjęć satelitarnych), nieporośniętym lasem ponoć od setek lat. Czy uda nam się znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest to miejsce? To tylko jeden z celów naszej dzisiejszej wędrówki.
„Mucharyniec”, jest niemal idealnym okręgiem (Link do zdjęć satelitarnych), nieporośniętym lasem ponoć od setek lat. Czy uda nam się znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest to miejsce? To tylko jeden z celów naszej dzisiejszej wędrówki.
Oczywiści również także chcemy sprawdzić ile jest prawdy w
miejscowych owianych nutką tajemniczości i budzących grozę legendach. Dlatego
też staranie dzisiaj dobraliśmy swoje wyposażenie zaopatrując się w kompasy,
telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, a nawet małe przenośne radio.
Bo jak głosi jedna z miejscowych legend na „Mucharyńcu”, podobno
przestają działać telefony komórkowe, aparaty fotograficzne i inne urządzenia
elektroniczne. Jak również powiadają miejscowi złe licho potrafi w tym miejscu
poplątać ścieżki i zwieść na manowce. W razie, czego mamy kompas, więc nie
powinniśmy zabłądzić w lesie.Inna legenda opowiadana przez najstarszych mieszkańców okolicznych wsi głosi, że na „Mucharyńcu”, stała niegdyś cerkiew, która zapadła się pod ziemię. No cóż widać z tego, że legendy o zapadających się pod ziemię cerkwiach kiedyś były dość popularne. Ja tylko przypomnę dla przykładu legendę spisaną przez Oskara Kolberga o cerkwi, która zapadła się pod ziemię na „Cerkowiźnie”, koło Cieleśnicy.
Tutaj również przy okazji tej legendy ostrzegano nas przed
zdradliwym bagnem, które ponoć niejednego już wciągnęło. Jak się wkrótce miał o
tym przekonać nasz kolega akurat w tym przypadku ziarnko prawdy było, ale nie
uprzedzajmy faktów.
Dotychczas szliśmy dość szeroką polną drogą wzdłuż
zachodniej ściany lasu i chociaż miejscami polna droga była mocno zniszczona
bez problemu mogliśmy omijać głębokie koleiny. Oczywiście droga nadaje się do
wędrówki pieszej, ale stanowczo odradzałbym jazdę po niej jakimś innym pojazdem
niż ciągnik rolniczy, z uwagi na fakt, iż miejscami naprawdę ziemia była
zbytnio nasiąknięta wodą. W tym miejscu za chwilę wejdziemy w las pozostało nam
do przejścia około 150 metrów na przełaj przez las, aby dotrzeć do celu.
Okręgu, który doskonale widzieliśmy na zdjęciach
satelitarnych oczywiście na miejscu z uwagi na rozległość terenu zobaczyć nie
możemy, ale za to możemy go wokoło obejść, przy okazji szukając dogodnego
miejsca do przeprawienia się na okrągłą wyspę, która otoczona jest bagienną
fosą. To właśnie ta bagienna fosa sprawia, że jest tak dobrze widoczny okręg na
zdjęciach satelitarnych. Jak powiadają miejscowi niewielu dotarło na wyspę i my
się również wkrótce przekonujemy, że pokonanie szerokiej na około 30-40 metrów
bagiennej fosy nie jest taką prostą sprawą. Odnajdujemy również ślady prób
pokonania tejże fosy, w postaci układanych pni drzew i gałęzi, ale szybko się
przekonujemy o tym, że nasi poprzednicy źle wybrali miejsce, gdyż akurat w tych
miejscach po prostu była za głęboka woda. Ponieważ nie pozostaje nam nic innego
powoli obchodzi wkoło cały teren, co jakiś czas szukając miejsca, w którym moglibyśmy
się przeprawić na wyspę.
Obchodząc bagienny krąg dostrzegamy w tym miejscu
prawdziwą dzikość przyrody. A takie ślady jak te świadczą o tym, że chyba
naprawdę niewielu ludzi zapuszcza się w to miejsce.
W końcu udaje się nam odnaleźć miejsce, w którym
możemy się przeprawić na okrągłą wyspę otoczoną bagienną fosą. Jak się wkrótce
przekonaliśmy miejsce naszej przeprawy znajdowało się zaledwie kilka metrów od punktu
z którego wyruszyliśmy który to oznaczyliśmy charakterystycznym poziomym
układem gałęzi drzew. A więc obeszliśmy „Mucharyniec” wkoło. Ruszamy ostrożnie na wyspę.
Nasza przeprawa przez bagno została nagle przerwana
przez niespodziewane pojawienie się młodego Łosia. Nie chcąc go spłoszyć niemal
znieruchomieliśmy robiąc mu jedynie zdjęcia. Młody, chociaż nas widział
powolutku spokojnie się oddalał tak jakby nie przejmował się wcale naszą
obecnością. I chociaż usilnie wypatrywaliśmy mamy malucha nie udało się nam jej
dojrzeć.
Dopiero po odejściu młodego Łosia ruszamy na wyspę.
Niedostępna okrągła sucha wyspa otoczona bagienną fosą z
całą pewnością została stworzona ręką człowieka, ale zapewne już na zawsze
pozostanie tajemnicą, kto i kiedy ją stworzył. Jaką rolę spełniała ta mała
wysepka, czy rzeczywiście jak to głosi legenda stała tu tylko cerkiew, a może
jej pochodzenie sięga jeszcze dalej z przedchrześcijańskich czasów? Możemy się
tylko domyślać, że fosa pełniła charakter obronny. Dzięki swej niedostępności i
legendom o złych mocach, jakie się zrodziły na jej temat przetrwała wieki i o ile
zewnętrzny krąg fosy został nieznacznie zdeformowany zapewne wskutek
działalności człowieka a także sił natury, to wyspa zachowała swój pierwotny
idealnie okrągły kształt.
Foto Krzyś Wieleba.
|
Foto Krzyś Wieleba.
|
Foto Krzyś Wieleba.
|
Foto Krzyś Wieleba.
|
Foto Krzyś Wieleba.
|
Podsumowując dzisiejszą wyprawę musimy przyznać, że
„Uroczysko Mucharyniec”, jest z całą pewnością ciekawym miejscem, które warto odwiedzić
i chociaż nie doświadczyliśmy żadnych przygód opisanych w tutejszych legendach
(no prawie żadnych), a legendy okazały się przynajmniej dla nas bez pokrycia
gdyż bezbłędnie trafiliśmy i odnaleźliśmy tajemniczy krąg a złe licho nie
poplątało nam ścieżek. Również nasz sprzęt elektroniczny działał tu bez zarzutu
pomimo złej pogody i opadów deszczu. Mimo wszystko musimy przyznać, że wyprawa
warta była zachodu poznania czegoś nowego i niewyjaśnionego gdzie przyroda
rekompensowała nam to, czego nie dostarczyły opisane legendy.
Jak zawsze fajny tekst i super zdjęcia. A przyroda rzeczywiście dzika, taka poleska.
OdpowiedzUsuń/Tutejszy
O, miło widzieć bloga o podróżach po moich okolicach. Po czym właściwie było widać, że wyspa jest sztuczna? Bo dla mnie możliwe, że jest to torfowisko wysokie - torf narastał z centrum bagniska będącego pozostałością po jeziorze, tworząc wyższą kępę na której mogły rosnąć drzewa. Okolica była zalesiana, na co wskazują ślady zarośniętych przecinek. Doszło jednak do zaniedbania melioracji, wody gruntowe się podniosły i misa jeziorna wokół kępy torfowiska stała się bardziej wilgotna, sosny obumarły i powstał martwy okrąg.
OdpowiedzUsuńPowiedzmy teoretycznie, że jest tak jak Pan pisze. Ale przecież to nie jedyne bagienko w tych lasach prawda? Więc dlaczego tam nic takiego się nie utworzyło? Odwiedzając wiele fortów Twierdzy Brzeskiej wielokrotnie musiałem pokonywać mokre fosy tych fortów, które obecnie często właśnie bardziej przypominają bagienka niż zbiorniki wodne. Fosy tych fortów dookoła mają zawsze jednakową szerokość. Podobnie jest na Mucharyńcu fosa dookoła ma jednakową szerokość, oczywiście są nieznaczne różnice w szerokości, ale biorąc pod uwagę upływ czasu, destrukcyjne działanie przyrody i człowieka można mówić, że jest świetnie zachowana w porównaniu np. do niektórych fos twierdzy. Następną sprawą jest sam kształt koło. Wychowałem się nad wodą i widziałem naprawdę wiele wysp, ale jeszcze nigdy nie widziałem naturalnej wyspy w kształcie koła. Natomiast widziałem wiele pradawnych grodzisk osad itd. Które były uformowane właśnie w kształcie koła. Tak dla przykładu znaleziony opis takiego grodziska. http://lubin-nasza-przyszloscia.blog.onet.pl/2013/07/08/pradawny-grod-kolo-lubina-c-d/
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny artykuł! Pozdrowienia i gratulacje dla autora!
Jestem miejscowy i mogę tylko dodać, że jest to zdecydowanie torfowisko. Ma zresztą wszystkie tego znamiona. Można to porównać chociażby z artykułem z Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Torfowisko_wysokie
Zresztą, patrząc na okoliczna sieć rowów melioracyjnych widać, że teren był bardzo podmokły przed osuszeniem.
Idealny okrąg? Niezupełnie. Sam rysowałem obrys na mapie z linku podanego przez Autora i wiem, że to elipsa bardziej niż koło. Można takich torfowisk na terenie kraju spotkać całkiem sporo. Jeśli ktoś z Was miał okazję być w okolicach Wólki Wytyckiej i widzieć Durne Bagno, to może poszukać pewnej analogii (choć skale są zupełnie różne).
Co do błądzenia tam itp. Przed kilkoma laty, gdy zasięg sieci telefonii komórkowych był słabszy, a przecinki w lesie pozarastane, faktycznie musiałem się nieraz nachodzić zanim trafiłem na Muszaryniec. Obecnie już tak nie jest. Nawet w 2017 wokół była robiona przez leśników wycinka drzew.
Inna sprawa, to kamień, który tam był przez wiele lat. Co najmniej od lat '60 ubiegłego wieku (relacje miejscowych, którzy to pamiętają). Wówczas też nie było na wyspie drzew, które obecnie występują.
Kto go zaniósł na bagno, w jakim celu i kiedy, pozostaje zagadką.
Moje zdanie jest takie, że mógł to np. być kamień związany z jakimś kultem. Może pogańskim. Ale to tylko spekulacje.
Ciekawe są domniemane ślady stóp Matki Boskiej, które doprowadziły, że zabrano kamień z bagna i po wybudowaniu kaplicy w Krzywowólce, umieszczono obok niej. Z tyłu kamienia jest wgłębinie, które jeśli jest odciskiem stopy, to raczej przypomina pierwszy ślad człowieka pozostawiony na Księżycu. Taka ciekawostka warta uwagi.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich ciekawych świata, którzy to czytają i życzę pięknych przygód związanych z Muszaryńcem!
Mam też prośbę. Szanując przyrodę, szczególnie dziką zwierzynę mającą swoją ostoję ma Muszaryńcu, bądźcie dla niej wyrozumiali i zachowajcie tam należytą ostrożność i ciszę.
Dobrych lat temu parę zabierałem stamtąd butelki po wódce, które ktoś tam najwyraźniej opróżniał.
Dziękuję za informacje. I przyłączam się do Pana prośby, aby nie zaśmiecać naszych łąk i lasów. Zostawmy miejsce, w którym jesteśmy w takim stanie jakby nas tam nigdy nie było.
OdpowiedzUsuń